czwartek, 13 października 2016

#2 Jak zauważyć samemu problem?

Posted by Zosia on 11:20 with No comments
Ogólnie chciałam uściślić, że ten blog będzie o ogólnej walce z moim zaburzeniem, że będą tu przepisy, różne przemyślenia, a także zupełnie nietematyczne posty np. na temat koncertów, na które uwielbiam jeździć :)

W tym poście chciałabym opisać, jak właściwie dostrzegłam problem. Mój problem. To oczywiste, że o wiele łatwiej znaleźć wady drugiej osoby, niż swoje. Szczególnie się to sprawdza w momencie, gdy próbujemy osiągnąć jakiś konkretny cel. Wydaje nam się wtedy, że wszystko co robimy jest słuszne i prawidłowe, nie potrafimy dojrzeć tego, że znacznie zboczyliśmy z tej poprawnej drogi.

Pierwszym elementem, który powoli zaczynał otwierać mi oczy były słowa innych.
''Jesteś już za chuda'', ''nie chudnij więcej'', ''zaczynasz źle wyglądać''. Oczywiście z początku to było dla mnie tylko głupie gadanie, bez żadnych podstaw. Wydawało mi się, że te słowa to czysta abstrakcja, że być może mi zazdroszczą i dlatego chcą mnie zdołować tymi słowami.

Drugim elementem było przeczytanie masy artykułów w Internecie. Sięgnęłam również po pewną książkę, którą gorąco polecam każdemu, nawet jeśli nie mierzy się z tym problemem, gdyż sądzę, że po prostu warto to przeczytać, na pewno ta lektura daje dużo do myślenia. Przeczytanie jej zajęło mi jeden dzień, miała coś koło 100 stron, już nie pamiętam dokładnie. Chodzi mi o książkę ''W sidłach anoreksji'' autorstwa Heidi Hassenmüller. Przyznam, że po skończeniu książki zmroziło mnie. Bo miałam wrażenie, że czytam opisy swoich dni..

W szczególności poruszyła mnie ta lista, której zrobiłam sobie nawet zdjęcie:



Trzecim i już ostatnim elementem były własne obserwacje. Zauważyłam wystające kości biodrowe, barki, obojczyki, żebra.. Dostrzegłam to, że moje nogi z pięknie umięśnionych nóg zamieniły się w dwa ledwo trzymające się patyki. Zaczęłam odczuwać osłabienie, ogólny brak energii, niechęć, brak motywacji do wszystkiego. Zdałam sobie sprawę z tego, że zrobiłam się strasznie nerwowa i impulsywna, wręcz wredna dla najbliższych mi osób, co nigdy nie miało u mnie miejsca, gdyż moja natura jest zupełnie inna.


Tak jak napisałam na początku - bardzo ciężko dostrzec własny problem. Mi zajęło trochę czasu, nim zareagowałam na wszystkie te przesłanki. Niestety nie każda dziewczyna chce, nie każda potrafi. Ale przede wszystkim nie możemy się bać prosić o pomoc. Nie możemy się bać reakcji. Ja się otworzyłam na pomoc i nie żałuję, bo automatycznie jestem szczęśliwsza o te 50% ;))

I tutaj taka rada, które próbują pomóc. Krzykiem i krytykowaniem nic nie zdziałacie, więc się wstrzymajcie, bo efekty Waszych działań będą wręcz przeciwne do spodziewanych.

A w następnym poście postaram się dać już jakiś przepis :-)) Tak więc do następnego. 
Categories:

0 komentarze:

Prześlij komentarz